Jak zrobić własne mydło - poradnik dla początkujących

Dwa tygodnie temu przyszedł mi do głowy pomysł aby zacząć robić mydło. Co prawda jestem fizykochemikiem, ale z mydłem do tej pory miałem niewiele wspólnego. Korzystając z wolnej soboty rozpocząłem intensywne zbieranie informacji o tym jak zacząć produkcję, na co uważać itp.

Z chemicznego punktu widzenia, mydło to nic innego jak metal alkaliczy (najczęściej sód) połączony z tłuszczem. To, że mydło myje wie każde dziecko, ale dlaczego? Brud to mieszanka substancji polarnych i niepolarnych. Jeśli chcemy wyczyścić klejące się od cukru dłonie, to wystarczy nam woda. Rozpuści ona cukier i spłynie wraz z nim z naszego ciała. Jeśli jednak ubrudzimy się olejem, woda nam nie pomoże, przez napięcie powierzchniowe będzie się ześlizgiwać nie zabierając ze sobą zanieczyszczeń. W tej sytuacji najsensowniej będzie użyć mydła. Wszystko bierze się z różnicy polarności. Cukier czy sól to substancje polarne które równie polarna woda rozpuszcza bez problemu, w niepolarnym oleju będzie to praktycznie niemożliwe, za to rozpuścimy w nim łatwiej niż w wodzie np. gumę do żucia.

Tutaj pojawia się mydło które pełni rolę "pośrednika" między substancjami różnymi polarnie. Składa się ono z hydrofobowego (lipofilowego) ogona który przyłącza się do cząsteczek brudu i hydrofiliowej (lipofobowej) głowy która przyłącza sie do cząsteczek wody. Mydło w połączeniu z działaniem mechanicznym agresywnie działa na skupiska brudu. Odrywa je kawałek po kawałku i otacza tworząc micele, niepozwalając na ponowne połączenie i powrót na skórę. Dzięki temu gdy je spłuczemy nasze ciało będzie czyste. Gdybyśmy żyli w odwrotnym świecie, to mydło dalej działałoby tak samo, odrywając polarne cząstki brudu.

Niestety mydło ma też swoje minusy. Nasza skóra ma naturalnie kwaśny odczyn, a użycie zasadowego mydła zaburza na pewien czas jej funkcje ochronną. Mydło nie rozróżnia też dobrych tłuszczy od tych pochodzących z brudu, w efekcie może prowadzić do wysuszenia skóry, a w skrajnych przypadkach krwawiących ranek. Z tego powodu powinno się używać mydeł które nie tylko myją, ale i nawilżają skórę lub Syndetu (ale o nim innym razem).

Po przydługim wstępie przejdźmy jednak do produkcji mydła. Można robić to na 4 zasadnicze sposoby, metodą top i lej, na zimno, na gorąco i przerabiając to co się nie uda. Dziś omówimy pierwszą metodę ponieważ jest najprostrza i praktycznie każdy moje ją wykorzystać w swoim domu.

Zacząłem od zakupów. Zamówiłem glicerynową bazę mydlaną, barwnik, aromat i silikonową formę. Koszt gotowego produktu zamyka się (nie licząc formy ) w okolicach 25 zł za kilogram. Za cenę zbliżoną do tanich mydeł otrzymujemy więc produkt znacznie lepszej jakości, gdzie o kolorze, aromacie i dodatkach i kształcie decydujemy sami.

Po kilku dniach odebrałem paczkę i zabrałem się do produkcji. Pierwsze co trzeba zrobić, to pokroić bazę mydlaną. Przy użyciu ostrego noża pociąłem ją najpierw na dość duże bloki które w kąpieli wodnej topiły się słabo. W kolejnych iteracjach stopień rozdrobnienia był już większy i etap topienia przebiegł sprawniej. Można do tego użyć garnka lub mikrofali, jednak kąpiel wodna jest bardzo wybaczająca i pozwala utrzymać jednakową temperaturę w całej masie gliceryny. Jest to ważne zwłaszcza przy mydłach przezroczystych gdzie przegrzanie lub niedogrzanie może skutkować pogorszeniem właściwości wizualnych.

Gdy masa się stopiła dodałem do niej barwnika i aromatu. Nie ma co z tym przesadzać, przy mojej bazie prawdopodobnie niemożliwe jest uzyskanie czerwieni więc wlałem go na oko tyle by uzyskać różowe zabarwienie. Z aromatem przeprowadzilem dwie próby gdy dodałem 15 i 45 kropel na 100 gram mydła. Efekt jest praktycznie nie do rozróżnienia. Trzeba mieć świadomość, że jest to mydło, a nie perfumy i jako takie pozostawi jedynie przyjemny ale lekko wyczuwalny zapach na skórze. Na końcu dodałem dodatki. W pierwszych seriach był to miód lipowy, a w ostatniej mielona kawa. Problemem okazały się bąbelki powietrza które można zlikwidować za pomocą spryskania ich wysokoprocentowym alkoholem. Mają one jedynie wpływ na wygląd mydła więc jeśli nie jest to najważniejsza sprawa - można je pozostawić.

Po wlaniu do formy odczekałem 3 godziny aż mydło dobrze stężało i ostygło, a następnie wypróbowałem je. Mydło z miodem dobrze się pieniło, dawało poczucie swoistego kremu. Gliceryna dobrze nawilżyła skórę i pozostawila przyjemny zapach. Mydło z kawą pieniło się trochę gorzej, za to czuć było efekt peelingujący. Ziarna kawy szorowały o skórę złuszczając naskórek nie doprowadzając jednak do przesuszczenia.

Pozostałe mydełka zapakowałem w folię z powodu hydroskopijności gliceryny. Przez zdolność od adsorpcji wody mydło może stracić swoje właściwości więc powinno się je osuszać po każdym użyciu lub wykonywać mniejsze, szybciej zużywalne kostki.

Obiektywnie patrząc jest to całkiem dobre mydło, nie jest oczywiście w 100% naturalne jak mydło robione pozostałymi metodami. Baza mydlana mimo, że dobrej jakości wytwarzana jest przemysłowo i to od niej praktycznie wszystko zależy. Metoda top i lej jest prosta. Nie ma tutaj olejów, ługu sodowego więc trudno jest coś zepsuć, pozwala też użyć mydła praktycznie od razu. Produkt ma stały kolor i zapach przez cały czas, co nie jest regułą w pozostałych sposobach. Z drugiej strony ma krótszy termin przydatności po pierwszym użyciu.

Porównując jednak do mydeł sklepowych z dużą dozą pewności mogę powiedzieć: mydło moje jest lepsze niż Twoje ;)