Duolingo - jak uzależniłem się od nauki
Chcąc wykorzystać dobrze czas kwarantanny, zacząłem uczyć się niemieckiego z Duolingo. Znamy się już od dawna, ale nigdy nasz romans nie trwał zbyt długo, może tym razem będzie inaczej. Początki są obiecujące. Na ten moment długość mojej serii wynosi 12 dni.
Z Duolingo uczę się niemieckiego i korzystam z darmowej wersji, którą z uwagi na mechanikę żyć uważam za lepszą od płatnego premium. Na początku startujemy z piątką serc i po każdym błędzie tracimy jedno. Gdy stracimy ostatnie, dostajemy wybór: albo kupujemy nowy zestaw za wewnętrzną walutę, albo nie zaliczamy lekcji i przechodzimy ćwiczenia utrwalające. Podczas treningu nie tracimy żyć, a po ukończeniu otrzymujemy jedno serce, drugie można zyskać po obejrzeniu opcjonalnej reklamy. I to naprawdę działa. Z powodu strachu przed utratą staramy się nie popełniać błędów, a te już popełnione lepiej zapamiętujemy z powodu towarzyszącej frustracji.
Kolejną funkcjonalnością jest sposób, w jaki program organizuje naukę. W starym Duolingo wyglądało to tak, że każdy moduł zawierał kilka lekcji, po których przejściu szło się dalej. To się nie zmieniło, ale do każdego tematu dodano 5 poziomów zaawansowania. Działa to w ten sposób, że ucząc się działu „jedzenie” po osiągnięciu pierwszego poziomu, możemy przejść do kolejnego, albo powtórzyć go z trudniejszymi już przykładami. Gdy zdobędziemy poziom 5, nauka zostaje zakończona i otrzymujemy złotą odznakę. Co więcej, jeśli w dwóch kolejnych lekcjach na poziomach od 2 do 4 nie zrobimy błędu, dostajemy możliwość przeskoczenia do kolejnej rangi.
Duolingo zauważa każdy nasz ruch, za wszystko dostajemy punkty doświadczenia, potrzebne do awansowania w tygodniowym rankingu. Aspekt rywalizacji polega na 5 ligach, w ramach których grupa uczących się rywalizuje o awans do wyższej szarży. Punkty dostajemy za ukończenie lekcji i za największą serię bezbłędnych rozwiązań w danym ćwiczeniu. Oprócz tego otwieramy skrzynki z klejnotami pełniącymi funkcję wewnętrznej waluty. Możemy wydać je na dodatkowe moduły, na przykład powiedzenia. Dzięki bonusowej lekcji nauczyłem się idiomu: „Es ist noch kein Meister vom Himmel gefallen” Co dosłownie znaczy: żaden mistrz nie spadł z nieba. Kupić możemy też skórki dla wspierającej nas w staraniach papugi Duo, a nawet założyć się o to, czy uda nam się uczyć przez 7 dni z rzędu.
Dla osób, które język już trochę znają, przewidziana jest opcja pominięcia znanych tematów, ale nie otrzymają za to żadnych nagród przewidzianych dla normalnego toku nauki. Duolingo z powodzeniem wykorzystuje gamifikację do stworzenia uzależniającego programu/gry do nauki języka. Wielokrotnie złapałem się na tym, że miałem już kończyć, ale chciałem przejść jeszcze jedną — dwie lekcje, aby ukończyć poziom. Są też inne mechaniki, jak osiągnięcia czy trofea, przez co faktycznie można poczuć się jak w grze. Na ten moment jedynym mankamentem jest brak Języka polskiego (występuje on jedynie w kursie angielskiego). Z mojego punktu widzenia nie jest to problem, angielski znam i przy okazji go doszlifowuję, zwłaszcza pod względem gramatyki.
A i są jeszcze memy...
Comments